Adam Banach – zapomniany bohater Ruchu Ludowego

Gdy spojrzy się na historię łódzkich Batalionów Chłopskich i ich dowódców można stwierdzić jedno. Są miejsca na ziemi, gdzie bohaterowie rodzą się pod liśćmi. Jednym z takich miejsc jest Charłupia Mała. Zgodnie ze swą nazwą jest to w istocie niewielka wieś położona w powiecie sieradzkim.

Wieś jakich wiele w naszym pięknym województwie. Jednakże miejsce to zapadło, a przynajmniej powinno zapaść, głęboko w pamięci nas wszystkich przedstawicieli i sympatyków Ruchu Ludowego. To właśnie tutaj przyszli na świat dwaj wielcy przedstawiciele tego ruchu, dowódcy Batalionów Chłopskich: Wojciech Janczak oraz Adam Banach. Było między nimi 5 lat różnicy. Wielce więc prawdopodobne, że jako mieszkańcy tej samej wsi, byli kolegami od najmłodszych lat.

Adam Banach urodził się 1 listopada 1907 roku. Jego rodzice Michał i Marianna z domu Dęga, niczym szczególnym się nie odznaczali. Ot normalne życie na ówczesnej wsi. Nie przypuszczali zapewne, że wychowali właśnie młodego patriotę, ludowca, który w godzinie największej próby chwyci za broń i z wielką odwagą będzie bronił ojczyzny. Oczywistym wydaje się fakt, iż jako młody chłopak, Adam Banach musiał poznać Wojciecha Janczaka. Los tych dwóch chłopskich synów okazał się nadzwyczaj wspólny.

W wieku 21 lat, dokładnie 9 października 1928 roku, Adam Banach ożenił się, z pochodzącą z Woli Dzierlińskiej, Stanisławą Bochenek. Dwa lata później przyszła na świat ich córka, której młode małżeństwo nadało imię po matce Adama – Marianna. Trzyosobowa rodzina osiadła w rodzinnej Charłupi Małej, gdzie żyli z uprawy roli. Tak jak milionom Polaków, ów spokojne życie zmienił wybuch II Wojny Światowej. Cicha dotąd Charłupia Mała, zaczęła zmieniać swe oblicze. Zmieniło się także spokojne dotąd życie państwa Banachów. Do małej pod sieradzkiej wioski wkroczyła wielka światowa polityka i zmieniła wszystko. Na podstawie umowy między Hitlerem a Stalinem, ten pierwszy mógł przesiedlić Niemców z Wołynia. To właśnie Charłupia Mała stała się jednym z wielu miejsc docelowych, do których przywożono niemieckie rodziny z kresów. Niemcy obdarowywali ich w Polsce najlepszymi gruntami, którą wcześniej zabierano Polskim chłopom. Rodzinna wieś okazała się zbyt mała dla Banachów. Opróżnianie polskich gospodarstw zaczęło się właśnie we wsi Banachów. Trwało przez cały 1940 rok. Ich ofiarą padli również Stanisława i Adam wraz z dziesięcioletnią Marianną. Pierwszym miejscem zsyłki był obóz przejściowy w Konstantynowie Łódzkim. Stamtąd przewieziono ich na teren Generalnej Guberni a dokładnie do Sokołowa Podlaskiego.

Jednakże opuszczenie rodzinnej wsi i przesiedlenie nie odcisnęły w życiu Banachów tak wielkiego piętna, jak tragedia, która wydarzyła się właśnie w tej podlaskiej miejscowości. Jak wiele tysięcy rodaków zmuszeni zostali do przymusowej pracy. W jej trakcie, w połowie czerwca, mała Marianka zerwała niedojrzałe jeszcze jabłko. Widząc to nadzorująca pracę Niemka, uderzyła dziecko kijem przez kark. W następstwie tego, 22 czerwca 1940 roku w szpitalu w Klimowiźnie (koło Węgrowa), ukochana przez rodziców Marianna zmarła. Pogrążeni w bólu rodzice postanowili uciec z przymusowych robót. Wrócili w rodzinne strony i czynnie włączyli się do formowanych na ziemi sieradzkiej Batalionów Chłopskich. Niestety status uciekiniera, zmuszał rodzinę Banachów do nieustannego ukrywania się. Tak też wyglądało ich potajemne życie w Sieradzu. To właśnie tu, 26 stycznia 1942 roku przyszedł na świat ich syn Mirosław. Niestety konspiracyjne warunki życia, uniemożliwiły małżeństwu Banachów przeżywanie radości z rodzicielstwa. Zmuszeni byli przekazać syna na wychowanie znajomym. Aż do 1945 roku, syn Adama Banacha wychowywany był przez Jadwigę i Jakuba Ślęzaków. Zajmowali się oni ogrodem mieszczącym się naprzeciwko cmentarza sieradzkiego (ul. Wojska Polskiego). Tam też spędził pierwsze trzy lata życie mały Mirosław.

Tymczasem ojciec, Adam Banach, zaangażował się w działalność Batalionów Chłopskich. Znajomość i zaufanie kolegi z Charłupi Małej – Wojciecha Janczaka (ówczesnego komendanta V Okręgu BCh) – pozwoliło Banachowi objąć dowództwo nad Obwodem Sieradzkim bojowej organizacji Ruchu Ludowego. Został także zastępcą komendanta Janczaka całym Okręgu V. Zaangażował się także w działalność tajnego Stronnictwa Ludowego. W dalszym ciągu rodzina Banachów ukrywała się. Gdzie dokładnie, trudno dziś stwierdzić. Wiadomo jednak, że przez jakiś czas zamieszkiwali u Adama Dudczaka na ulicy Wodnej 9 w Sieradzu. Tam tez Adam Banach zorganizował punkt informacyjny, gdzie spotykał się z łącznikami BCh i działaczami SL. Mieszkanie na ulicy Wodnej 9, stało się również kancelarią Stronnictwa w której przechowywał liczne dokumenty związane z BCh jak i SL. W pracy mężowi towarzyszyła Stanisława Banach. Również ona należała do Batalionów Chłopskich. W stopniu porucznika pełniła rolę łączniczki pomiędzy Łodzią a powiatem sieradzkim. „Orzeł”, bo pod takim pseudonimem występowała, każdego dnia ryzykując pojmanie bądź rozstrzelanie, przenosił rozkazy, meldunki i nielegalną bibułę SL. Wspaniałe bohaterstwo całej rodziny.

Dom przy Wodnej 9 (środkowy dom)

Wiosną, 19 kwietnia 1944 roku, w nieznanych dziś okolicznościach, Adam Banach został aresztowany. Jako wróg Rzeszy, natychmiast został przetransportowany do Łodzi, do działającego w tym mieście obozu na Radogoszczu. Dziś mieści się tam muzeum, w którym możemy zobaczyć zachowane między innymi listy więźniów, elementy odzieży, zdjęcia obozowe. W tym miejscu warto przytoczyć los więźniów obozu na Radogoszczu. Wycofujący się Niemcy, „w nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r., po północy Niemcy wtargnęli do cel na parterze i rozpoczęli rzeź przy użyciu bagnetów i strzałów z pistoletów. Po wymordowaniu wszystkich na parterze przenieśli się na III piętro. Tu zarządzili zbiórkę więźniów, którym kazano zbiegać w dół na dziedziniec. Na schodach ustawiono gotowy do strzału karabin maszynowy, który rozpoczął ogień, gdy ukazali się pierwsi więźniowie. Część z nich zawróciła i wtedy natrafiła na ogień strażników. Następnie Niemcy pobiegli na II i I piętro, by tam jak najszybciej dokonać egzekucji. Na trzecim piętrze pozostała grupa więźniów ocalałych z masakry, która widząc zbliżających się oprawców rzuciła się na nich z cegłami w ręku i kawałkami desek. Zaskoczeni Niemcy uciekli na dół„[1]. „Wobec oporu więźniów, przede wszystkim na sali na II piętrze, oprawcy postanowili dokończyć masakry poprzez spalenie budynku głównego więzienia. W tym momencie prawdopodobnie około połowy więźniów jeszcze żyła, chociaż część z nich była mniej lub bardziej ranna. Podpalenia dokonano we wczesnych godzinach porannych 18 stycznia. Budynek więzienia szybko cały stanął w ogniu. Na więźniów próbujących wydostać się z niego czekały kule oprawców. Niektórzy starali się wydostali się na dach i skakali na sąsiednie dachy, kilku schroniło się w rezerwuarze z wodą na ostatnim piętrze klatki schodowej[2]”.
Przerażające miejsce kaźni, które i tu pozwolę sobie na osobistą dygresję, było dla mnie szokujące, gdy byłem tam po raz pierwszy. Muzeum odwiedzałem wiele razy, za każdym dostrzegając coś nowego. Pamiętam wrażenie jakie wywarł na mnie zachowany list jednego z więźniów, czy też wygięte od pożaru sztućce. Ofiary niemieckiego bestialstwa, spoczywają tuż obok na cmentarzu na Radogoszczu w zbiorowej mogile.

Jesienią, 8 września 1944 roku, Adam Banach opuścił obozu w Łodzi i został wywieziony do obozu koncentracyjnego KL Mauthausen. Trudno powiedzieć, czy spotkał się tam osobiście z kolegą z dziecinnych lat Wojciechem Janczakiem. Wiadomo, że po wspólnych młodzieńczych latach w Charłupi Małej, po wspólnej walce w Batalionach Chłopskich, razem znaleźli się również w Mauthausen. Zupełnie nieprawdopodobnie ich losy wciąż się krzyżowały. W karcie ewidencyjnej obozu można znaleźć, iż Adam Banach został zaewidencjonowany z numerem 96848. W tym samym dokumencie został zdefiniowany jako więzień polityczny. Początkowo, jako więzień podobozu KL Gusen-Bergkristal, pracował w kamieniołomach Gusen i Kastenhofen. Wraz z innymi więźniami politycznym (głównie nauczyciele, prawnicy, księża, lekarze) pracował przy obróbce granitu, następnie przy produkcji broni, samolotów Me-109, Me-262, kadłubów do rakiet V2. Była to niezwykle katorżnicza praca, którą wykonywali najbardziej niebezpiecznie dla Niemiec ludzie. Więźniowie szybko opadali z sił. W odróżnieniu od przyjaciela z Charłupi Małej, Adam Banach nie doczekał wyzwolenia obozu (wyzwolony przez Amerykanów, 5 maja 1945 roku). Wiadomo, że że w dniu 1 marca 1945 roku, wycieńczony pracą ponad ludzkie siły, przebywał w obozowym szpitalu. Tam też, prawdopodobnie na skutek ogromnego osłabienia organizmu zmarł. Niestety nie dane mu było spocząć w mogile, choćby wspólnej. Po śmierci jego ciało spłonęło w obozowym krematorium. Pośmiertnie Adama Banacha awansowano do stopnia podpułkownika Wojska Polskiego. W tym miejscu warto dodać, że tak jak wspomniałem Wojciech Janczak, numer obozowy 13042, został przeniesiony z Mauthausen do Dachau, doczekał wyzwolenia, jednakże na skutek wycieńczenia, kilka dni po nim 13 lipca 1945 roku zmarł.

W czasie gdy od dwunastu dni Adam Banach przebywał już w obozie KL Mauthausen, 20 września 1944 roku, jego małżonka Stanisława Banach została aresztowana. W czasie aresztowania posługiwała się nazwiskiem Maria Rychlewska. Tej niezwykle dzielnej kobiecie udało się doczekać wyzwolenia. Po wojnie wraz z trzyletnim już synem Mirosławem osiadła w Męcinie w powiecie limanowskim. Zmarła 15 kwietnia 1981 roku, zabierając ze sobą wszystkie okropne wspomnienia okresu wojny. Rodzina nie pozostawiła po sobie zbyt wielu pamiątek. Większość zaginęła w zawierusze wojennej. Fakt, iż przez prawie cały okres wojny się ukrywali, dodatkowo uniemożliwi prowadzenie jakiejkolwiek dokumentacji. Po walecznej rodzinie ludowych bohaterów pozostały jedynie dwie mogiły. Pierwsza to ta w Węgrowie, w której spoczywa dziesięcioletnia córka Marianna. Na jej grobie, brat umieścił pamiątkową tablicę matki i ojca. Jest jeszcze druga mogiła we wiosce Męciny koło Limanowej. Tam spoczywa żona Adma Banacha – Stanisława.

W dniu 1 maja 1945 roku, pośmiertnie nadano Adamowi Banachowi Odznakę Grunwaldzką, za uczestnictwo w walce zbrojnej przeciwko niemieckim okupantom. Ponadto, dowództwo Wojska Polskiego nadało mu dyplom zatytułowany „Żołnierzowi Demokracji za walkę z najeźdźcą niemieckim o Polskę, Wolność i Lud”.

Tragiczny los bohaterskiej rodziny został prawie całkowicie zapomniany. Autorka jednego z życiorysów Adama Banacha, Krystyna Świniarska, podsumowując losy państwa Banachów napisała . „W rodzinnych stronach zapomniano o nich do tego stopnia, że nie znalazło się miejsce choćby dla Adama Banacha na tablicy pamiątkowej z 2001 r. poświęconej pamięci żołnierzy BCh i członkom podziemnego Stronnictwa Ludowego „Roch” z V Okręgu Łódzkiego umieszczonej w kościele garnizonowym w Łodzi.”[3]. Niezmiernie przygnębiająca konkluzja. Dziś mamy ponownie szansę, odzyskać pamięć o tej wspaniałej, bohaterskiej rodzinie. Szansę, a nawet obowiązek. Szczególnie my – ludowcy.

 

Grób Marianny Banach, wraz z symbolicznym miejscem spoczynku Adama Banacha

Grób Stanisławy Banach

 

Autorem artykułu jest dr Robert Plebaniak. Od marca 2017r. koordynator Forum Myśli Społecznej w województwie łódzkim – https://plebaniak.wordpress.com/

Artykuł napisany na podstawie opracowania Krystyny Świniarskiej „Stąd ich ród – Adam Banach”, skąd pochodzą także zdjęcia grobów Marianny i Stanisławy Banach[3].

Bibliografia:

[1] H. Siemiński: Radogoszcz więzienie policyjne w latach 1939-1945

[2] Radogoszcz 1939-1945. Historia więzienia

[3] Krystyna Świniarska, „Stąd ich ród – Adam Banach”, Na Sieradzkich Szlakach, 1-2/86-87/2007/XXII