Antyreforma zdrowia: eksperyment ministra Radziwiłła

Obietnice wyborcze PiS stoją w długich kolejach, tym razem w kolejkach do szpitali. Pacjenci, którzy czekają na wizyty lekarskie muszą uzbroić się w cierpliwość. Niestety, obiecywana reforma przyniesie w większości negatywne skutki. Wszystko przez nową ustawę o sieci szpitali za którą odpowiada minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.

Na ostatnim posiedzeniu Sejm zajął się forsowanymi przez rząd zamianami w służbie zdrowia. Pomimo wielu znaków zapytania posłowie PiS przegłosowali ustawę o sieci szpitali. Jedno jest pewne: szpitale już teraz przygotowują się do zamknięcia, a kolejki do gabinetów wciąż rosną. W najbliższym czasie, mimo obietnic PiS, z pewnością się nie skrócą.

Przyjęta ustawa wywraca system finansowania szpitali do góry nogami. Wynikiem tych zmian będzie zamykanie wielu oddziałów oraz pośpieszne łączenie innych. Co istotne, ustawa wprowadza zasady, które zakwalifikują dany szpitalowi do tzw. sieci szpitali. To od tego będzie zależało w dużej mierze dalsze być, albo nie być danej placówki.

Poradnie i przychodnie również stoją pod znakiem zapytania czy zostaną zlikwidowane czy tylko zreformowane. Najgorzej mają starsze osoby, których terminy już ustalonych wizyt przestanie obowiązywać wraz z wprowadzenie nowej ustawy i prawdopodobnie do kolejek będą musieli zapisywać się ponownie z wyznaczeniem nowego terminu wizyty.

Eksperci mówią jasno: zredukowanie i połączonie oddziałów spowoduje chaos. Zdezorientowani pacjenci nie będą wiedzieli, do której kolejki mają się ustawić. Nie wiadomo gdzie mają podziać się ci, których szpital zamkną?

Resort zdrowia nie widzi problemu. Na pytania rozwścieczonych pacjentów odpowiada beztrosko: należy udać się do nowego świadczeniodawcy i zapisać na listę. Jak się okazuje nie będzie to takie proste. Przed tym, najpierw musi zdobyć zaświadczenie od „starego” szpitala o tym, kiedy się wpisał do kolejki. Nowa placówka wyznaczy kolejny termin, ale nie skróci to kolejki, tylko ją wydłuży.

Czas oczekiwania na zabiegi mimo zapowiedzi ministra Radziwiłła wcale się nie skróciły. W wielu przypadkach są o wiele dłuższe niż były. Przykład? Na zabieg endoprotezoplastyki stawu kolanowego w Szpitalu Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich trzeba czekać nawet 24 lata! Inny? Leczenie przewlekłego zapalenia wątroby typu C terapią bezinterferonową w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu to 13 lat oczekiwania. Pokazuje to, że pacjent może nie dożyć terminu wizyty.

Ludowcy od początku wyrażali obawy wobec forsowanych przez rząd PiS zmian. Głosów krytyki ze strony PSL nie zabrakło także podczas sejmowej debaty. Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego podkreślał, że ustawa o sieci szpitali nie jest lekiem na bolączki polskiego systemu opieki zdrowotnej. – Ta antyreforma jest niebezpiecznym eksperymentem na żywym organizmie – na pacjentach, lekarzach, pielęgniarkach. Jest niebezpiecznym eksperymentem na polskim systemie ochrony zdrowia – ocenił Kosiniak-Kamysz.